Post powstał na prośbę pewnej osoby, która śledzi mojego facebooka, a mam nadzieję, że zainteresuje również szersze grono czytelników :)
Na początek chciałam baaaaaardzo podziękować Ani, bez której ten post nie wyszedłby tak dobrze :*
No już... przechodzę do konkretów! Post dotyczy szpagatu tureckiego, czyli siadu rozkrocznego gdzie obie nogi odkładamy maksymalnie na boki, aż osiągniemy kąt 180 stopni. O ile szpagat francuski (ten o którym pisałam tutaj) jest dosyć łatwy i przy odrobinie wysiłku raczej każdy może w nim usiąść, to szpagat turecki może być dla niektórych niewykonalny, ze względu na budowę miednicy i stawu biodrowego.
Każde rozciąganie bezwzględnie MUSI poprzedzać rozgrzewka (wznosy, odwodzenie przywodzenie nóg, biegi, podskoki itp.), tak aby stawy, mięśnie i ścięgna były przygotowane do rozciągania. Radziłabym nie podchodzić do szpagatu bez uprzedniej rozgrzewki, gdyż można zniweczyć cały plan, przez głupie nadwyrężenie np. ścięgna, przez co będziemy musieli zapomnieć o stretchingu na dłuższy czas (w którym mięśnie skrócą się).
Kolejna sprawa, której jestem przeciwna w rozciąganiu, to dociskanie przez inną osobę czy też samodzielne szarpanie, gwałtowne pogłębianie w ćwiczeniu. Należy słuchać własnego ciała - w rozciąganiu mamy czuć pewien dyskomfort, ale nie przesadny ból. Pogłębianie powinno następować powoli, ostrożnie i płynnie, przy czym pomocne może okazać się oddychanie. W ćwiczeniu należy nabrać powolny wdech i z powolnych wydechem można płynnie zejść niżej.
Przy Turku należy zwracać uwagę na ustawienie kręgosłupa (prosty), miednicy i zwrócenie kości ogonowej (do tyłu). A z resztą, nie będę się rozwodzić... zapraszam do obejrzenia filmiku instruktażowego :) Podkreślam, że jest to wersja pokazowa, a Wy wykonując ćwiczenia staracie się wytrzymać w pozycji co najmniej 30 sekund.
Pamiętajcie, zejście do Turka wymaga cierpliwości, systematyczności i czasu...
Jak długo koleżanka Ania ćwiczyła, żeby dojść do takiego poziomu rozciągnięcia?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post :)
Witam :) i przepraszam że tak późno ;P tak więc rozciąganie tak na poważnie rozpoczęłam mając 15 lat (ponieważ wtedy właśnie zaczęłam troszkę bawić się w taniec ;) ). Aktualnie mam 28 lat i już aż tak się w to nie wczuwam, a wystarczy rozgrzwka i ciało wie co ma robić ;) naprawdę wiele tu nie potrzeba... trzeba słuchać swojego ciała iiiiii przede wszystkim je rozgrzać!!! nic na siłę czy na pokaz! powoli i ostrożnie, a rozgrzewka też zrobi swoje ;)) pozdrawiam, ania x
OdpowiedzUsuń