środa, 29 kwietnia 2015

Przeżycie roku :)

Jak doskonale wiecie w sobotę miałam swój debiut jako bikini fitness. Był to dla mnie bardzo emocjonujący i jakże piękny dzień :)
 
Dobrze, wszystko po kolei. Rano o mój wygląd zadbała Corinne Jankowska - już kiedyś pisałam o tym i teraz znowu potwierdzam, że Corinne jest mistrzem w swoim fachu. Wykonała mi piękny makijaż i fryzurę, dzięki czemu na scenie prezentowałam się zjawiskowo (to jest ocena osób wspierających mnie z widowni).
 
Później pojechałam do Ostrowi gdzie cala impreza zaczynała się o godz. 12, a moja kategoria miała zaplanowane wyjście na ok. 14.00, dlatego na miejscu spokojnie udałam się na profesjonalne brązowanie, wskoczyłam w kostium, po czym wyszłam z szatni. Była godzina 12:15 kiedy zorientowałam się, że moja kategoria właśnie prezentuje się na scenie, a ja stoję w japonkach :p Haha co za stres! Co teraz? Co teraz? Nawet nie pamiętam jak założyłam buty, a koleżanka przypięła mi numerek. Kiedy biegłam na scenę okazało się, że jestem prymitywem, bo w mojej głowie kołatały się tylko myśli tego typu: "Nie no, to nie może się tak skończyć, że w ogóle nie wystąpię!... Przecież ominęło mnie tyle babeczek, tart i szarlotek!" :p Haha TAK! Po zawodach robię tartę jaglaną z jabłkami ;) Pod sceną okazało się, że nie tylko mnie zaskoczył ten niespodziewany obrót sytuacji. Na szczęście zostałyśmy zaproszone na scenę, ale wyobraźcie sobie jak mogłam zaprezentować się w obliczu tak wielkiego stresu. Cóż poszło, a ja (ponoć tak to wyglądało z widowni) zachowałam pokerową twarz. Z mojej perspektywy wyglądało to inaczej. Modliłam się, żeby nikt nie zauważył jak drżą mi nogi :p
 
Więcej nie pamiętam, adrenalina tak zadziałała, że byłam jak w amoku :p Ogólnie wszystko zakończyło się moim osobistym sukcesem, co motywuje mnie do dalszej pracy. Cieszę się, że mój znajomy trener Paweł Goral, namówił mnie do startów w tego typu zawodach i konkursach. Jest to mój pierwszy, ale na pewno nie ostatni start. Zawodom towarzyszy przyjemna atmosfera, a ja spotkałam cudowne osoby np. Fit and Happy i Kasię Dziurską - sympatyczne i ciepłe Dziewczyny :)
 
Po zawodach nie było żadnego cheat meal'a, bo w najbliższą sobotę jadę na Mistrzostwa Polski, a jestem pewna, że nie będzie łatwo. Także proszę, trzymajcie za mnie kciuki ;)
 
























 

niedziela, 19 kwietnia 2015

Zawody już za tydzień :)

Ostatnio do reszty jestem pochłonięta pracą i przygotowaniami do zawodów. Czuję wielką ekscytację ze względu na całą otoczkę: szycie stroju, ogarnianie dodatków, umawianie brązowania, make up'u, pozowanie, treningi, dieta. Jestem bardzo ciekawa jak zaprezentuję się 25.04 na debiutach w Ostrowii Mazowieckiej. Mam nadzieję, że nie zje mnie trema ;)
 
Cały czas uważam, że w przygotowaniach do zawodów najtrudniejsza jest dieta i pozowanie. O mamo! Jakie pozowanie jest trudne, oczywiście znowu miałam po nim zakwasy. Tym razem pozowałam pod okiem Mistrzyni Świata w Fitnessie sylwetkowym, Kasi Kozakiewicz-Kowalik. Ponadto, parę ładnych godzin na sali spędziłam z cudowną Gosią Flis, która dała mi bardzo dużo cennych wskazówek co do pozowania i za to jej bardzo dziękuję. Trzymam za Gosię mocno kciuki, ponieważ bierze dzisiaj udział w Mistrzostwach Polski w Kielcach :)
 
Dieta, dieta, dieta... w przygotowaniach do zawodów niestety nie mogę sobie pozwalać na wszystko tak jakbym chciała. Wszystkie składniki są wyliczone i powinnam się ich trzymać. A jak już podkreślałam wielokrotnie jestem strasznym łasuchem i opędzlowałabym z chęcią np. sernik z brzoskwiniami albo sałatkę owocową... ale nie dla psa kiełbasa :p Mówi się, że mężczyźni 90% myśli poświęcają na sex, to ja mam tak samo, tylko, że moje myśli skupiają się na jedzeniu haha. Aktualnie mam tak przyspieszony metabolizm, że już 20 minut po posiłku jestem znowu głodna. 



 




 

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Święta Wielkanocne

Wczorajszy dzień spędzałam rodzinnie, dlatego nie zasiadałam do komputera. Całe szczęście Święta jeszcze trwają, więc życzę Wam wszystkiego dobrego, aby radość ducha Was nie opuszczała, abyście mieli więcej czasu dla bliskich a oni dla Was, zdrowia, bo ono jest najważniejsze i miłości :)
 
Pierwszy raz w życiu nie objadłam się w Święta :p hahaha tak, tak jestem łakomczuchem, którego w końcu udało się poskromić. U mnie na stole zawitała tarta jabłkowa z tego przepisu klik, delikatnie zmodyfikowanego. Zamiast masła dodałam 100 g mleka kokosowego, a konfiturę zamieniłam na smażone jabłka. Wyszła pychotka!
 
W ramach diety majonez w sałatce jarzynowej zastąpiłam jogurtem naturalnym. Muszę przyznać, że nie widzę różnicy, więc po co przepłacać :p Ponadto raczyłam się domowym pasztetem, a w moim menu nie zabrakło kurczaka.
 
Jutro wracam do Warszawy -  przyznaję, że z pewnym żalem, bo uwielbiam swoje rodzinne gniazdko. Poza tym tęsknię już za treningami z moimi Dziewczynami. Od jutra mocno uderzam w treningi!
 




piątek, 3 kwietnia 2015

Idą Święta

Święta tuż, tuż a ja się zastanawiam co sobie upiec. Jestem cały czas na diecie, więc w grę wchodzą tylko dietetyczne smakołyki. W Święta to dopiero będzie sprawdzian siły charakteru. Tyle pyszności, na które czeka się cały rok, a tu taki zonk, że nie będzie można jeść. Za 3 tygodnie zawody, więc muszę poświęcić się, chociaż dzisiaj nie wyobrażam sobie tego, bo jestem strasznym łakomczuchem. Od paru dni zastanawiam się i szukam inspiracji na dietetyczne ciasto iiiiii chyba już wiem! Zrobię tartę jabłkową albo sernik (oba na kaszy jaglanej). Na pewno dam Wam znać co zagościło na moim talerzu.  
 
I oby ten kaloryfer po świętach nie był bojlerem :p
 
 

czwartek, 2 kwietnia 2015

Przepyszne biszkopciki!

Ostatnio mam kryzys i cały czas chodzi za mną coś słodkiego. Ooooo ratunku i pomocy! Wtem zostałam zainspirowana przez @b3thebestversionofyourself - troszkę przekształciłam jej przepis i voila! Stworzyłam przepyszne biszkopciki, nie mogłam się powstrzymać i zjadłam ich ponad normę :p Hehe ale takie ciacho to nie grzech!
Składniki na biszkopt:
  • 4 jaja
  • ksylitol (wedle uznania)
  • 70 g mąki gryczanej (bądź inna)
  • 35 g odżywki białkowej
  • szczypta soli
  • maliny/tryskawki
  • żurawina/rodzynki (opcjonalnie)
  • łyżka proszku do pieczenia
  • czubata łyżka jogurtu naturalnego typu greckiego
Składniki na masę:
  • jogurt naturalny typu greckiego
  • 2 białka jaj
  • 4-5 łyżek żelatyny
  • ksylitol (wedle uznania)
Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Żółtka miksujemy z odżywką białkową. Po kolei dodajemy resztę składników (oprócz owoców) cały czas miksując. Na sam koniec mieszamy żółtą masę z pianą z białek. Ciasto wykładamy do sylikonowych foremek, po czym do każdego biszkopcika dorzucamy 4-5 malinek (nie szczędzimy ich, bo nadają cudowny kwaskowy smak). Foremki wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 15-20 minut.
Przygotowanie masy:
W połowie szklanki gorącej wody rozpuszczamy 4-5 łyżek żelatyny i odstawiamy do wystygnięcia. Białka ubijamy z ksylitolem na sztywną pianę po czym mieszamy z jogurtem naturalnym. Na koniec do masy dodajemy rozpuszczoną żelatynę i tak przygotowaną masę odstawiamy do lodówki, aby lekko stężała.
Biszkopciki przecinamy w poprzek na 2 części, które smarujemy obficie (aaa! nie żałujmy sobie :p) masą jogurtową. Odstawiamy je na chwilę do lodówki, do całkowitego stężenia, po czym nie pozostaje nic innego jak rozkosznie raczyć się nimi :)