wtorek, 4 lutego 2014

7 Grzechów Głównych Początkującego


Na podstawie moich obserwacji, postanowiłam wyłonić „7 grzechów głównych początkującego”, ale myślę, że parę punktów można odnieść i do bardziej doświadczonych wyjadaczy. Wypisując grzechy, mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam, ponieważ ich jedynym celem jest zwrócenie uwagi na istotne problemy. Starajmy się wyeliminować je.

1. Brak systematyki – bez systematycznych ćwiczeń nie ma co liczyć na jakiekolwiek efekty. Trening 3 razy w tygodniu, to minimum przyzwoitości ;)


2. Zła technika- myślisz „Przecież nie jestem żadną zawodniczką, nikt mnie nie ocenia, nie dostaję punktów za technikę, to nie muszę zwracać na nią uwagę”, proszę Cię abyś raz na zawsze zmieniła sposób myślenia! Technika w fitnessie nie jest po to, żeby coś dobrze wyglądało, ale żeby nie zrobić sobie krzywdy. Mamy jedno ciało, o które musimy dbać, bo później ciężko o odwrót. Wykonując nieodpowiednio ćwiczenia obciążamy stawy bądź kręgosłup, zwiększamy ryzyko kontuzji, pogłębiamy (zamiast niwelować) wady, które już posiadamy, bądź powodujemy bóle mięśni itp. Od dziś niech technika stanie się Twoim priorytetowym punktem podczas ćwiczeń.

3. Złe obuwie- o ile ciuchy fitnessowe nie mają takiego znaczenia, to buty pełnią niezwykle ważną rolę w naszym treningu, nie lekceważmy tego. Moje Drogie, balerinki, trampki, czeszki, buty na deskę windsurfingową (takie też widziałam na siłowni) lub bosa noga, to nie jest dobry pomysł na fitness. Podeszwa musi amortyzować i chronić przed ślizganiem; stopa musi być dobrze osadzona w bucie, abyśmy czuły się stabilnie; but musi być dosyć elastyczny i miękki, aby nigdzie nie obcierał i nie uciskał stopy. Takie wymagania spełnią jedynie buty sportowe, przeznaczone do ćwiczeń (trampki nie zaliczają się do nich). Bardzo ważne! Buty muszą być czyste, bo wypadające drobinki piasku z podeszwy, mogą powodować poślizg na panelach!



4. Porywanie się z motyką na słońce„Tak! Jestem pewna! Idę ćwiczyć! Teraz! Zrobię taki trening, że nadrobię, co najmniej ostatni rok posiadówy na kanapie!” oj biada Ci, biada! Fajnie, ze doszłaś do wniosku, że zaczniesz ćwiczyć. Tylko pamiętaj, ze nie jesteś maszyną, a organizmem, który łatwo narazić na uszkodzenia. Teraz może jesteś młoda i zdrowa, ale za X lat, może to odezwać się głośnym echem. W naturze nic nie ginie-teraz pracujemy na naszą przyszłość. Jeżeli od długiego czasu nie uprawiałaś sportu, to przygotuj organizm stopniowo do wysiłku, nie wystawiaj go na tak ciężką próbę. Przez ok. 3 tygodnie prowadź słabo wysiłkowe aktywności np. szybkie marsze, ćwiczenia bez obciążeń, małą ilość powtórzeń. Po tym okresie sukcesywnie zwiększaj intensywność, ilość powtórzeń czy obciążenia.

5. Zagłuszanie sumienia – to jest przeciwwaga do punktu powyżej. Nie rozumiem osób, które organizują sobie czas na siłownię i oszukują same siebie, że ćwiczą. Nie sposób opisać mojego zdziwienia, kiedy widzę na maszynie osobę machającą, tak MACHAJĄCĄ brzuszki z telefonem w ręku i gumą w ustach. Od samego widoku boli mnie kręgosłup, patrząc na niezwykle obciążający trening „zawodniczki”. Szkoda tylko, że obciążenie idzie nie na to, co trzeba. Mięsień nie jest odpowiednio napinany, nie wspomnę o oddechu zakłóconego przez przeżuwanie gumy. Skoro organizujesz sobie czas, to spożytkuj go najlepiej jak tylko potrafisz- skup się na ćwiczeniach, na oddechu, na technice itd. KONCENTRACJA!



6. Skrępowanie zakłócające trening – fitness club, to nowe środowisko dla Ciebie, w którym na razie czujesz się obco? Nie jesteś w stanie wykonywać ćwiczeń na maksa, bo masz w sobie takie dziwne uczucie, że to może głupie i na pewno wszyscy na Ciebie patrzą... zapomnij o tym raz, dwa! Siłownia jest po to żeby ćwiczyć, więc swobodnie ćwicz! a inni są raczej skoncentrowani na sobie niż na Tobie ;) więc odwagi! Na zajęciach nie patrz, że odstajesz od grupy, na pewno nie czuj się z tym źle! Tam są osoby, które zapewne już od dawna ćwiczą, a za jakiś czas Ty będziesz pocinać tak samo mocno, a może nawet mocniej niż oni. Liczysz się tylko Ty i Twój cel - na tym się skup.

7. Słomiany zapał – początki zawsze są najtrudniejsze. Na początku wszystko wydaje się trudne i nieprzyjemne. I jeszcze te zakwasy... znajdź w sobie tyle samozaparcia, aby przetrwać ten zdecydowanie najgorszy moment. Jeżeli masz chwilę załamania, po prostu zmniejsz na jakiś czas intensywność bądź wybierz inną aktywność fizyczną, która umożliwi Ci zebrać siły i motywację na dalszą pracę. Po jakimś czasie okaże się, że sport to nie tylko praca, ale przede wszystkim PRZYJEMNOŚĆ, a bez treningu będziesz czuła się źle.


Trzymam kciuki, aby te wszystkie grzechy poszły w zapomnienie ;) powodzenia!

3 komentarze:

  1. 3 i 4 punkt przetestowalam juz na sobie ;) podpisuję się pod obydwoma! Zresztą z 6 tez się utożsamiam - po pierwszej wizycie na siłowni nie chciałam tam wracac i czułam sie paskudnie ;):P teraz jest już zupełnie inaczej :)
    Punkt 5 obserwuję codziennie i szczerze mnie to wkurza!

    a teraz zdrówko! koktajlik tuż po treningu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZDRÓWKO! :)
      Z punktem 5 chyba chodzi o zagłuszenie sumienie bądź lans, że się chodzi na siłkę i jest się takim fajnym :p a fajny jest ten, kto da z siebie wszystko i zrobi dobry trening :)

      Usuń
  2. Pouczający post:) Jeśli chodzi o obuwie, to sama przetestowałam opcję z tenisówkami. Na szczęscie szybko zakupiłam obuwie sportowe. Od razu lepiej mi się ćwiczyło:)

    Super, że o tym wspomniałaś:) Rzadko z tą radą spotykam sie na blogach i forach:) Zdrowie najważniejsze!

    OdpowiedzUsuń